Początku ciąg dalszy

     Kolejne posiedzenia za rojami na drzewach to była tylko kwestia czasu. W czerwcu w komplecie uli  dumnie huczały wyczekane pszczółki, wszystkie ze złapanych rojów.
     Gdy zacząłem obserwować zachowanie pszczół, zrozumiałem że to są one czymś więcej niż tylko owadami siedzącymi w drewnianych skrzynkach nazywanych ulemi.  Każdy ul to prawdziwa rodzina, w  każdym ulu pszczoły  mają inny charakter, inne zachowanie i nastawienie do pszczelarza. Siedziałem sobie przy ulach i do końca pszczelego roku pszczoły robiły sobie w ulach co chciały, a ja dodawałem im tylko węzę.
    Martwiła mnie tylko jedna rzecz, jak one sobie poradzą  z warrozą?  Intuicyjnie nie chciałem stosować chemii w walce z roztoczem i szukałem metody ekologicznej. Pomógł mi w tym wybitny pszczelarz z  70-letnim stażem pszczelarskim Pan Bogdan Piekarz - od wielu lat propagator ekologicznych metod walki z warrozą.
     Cała nadchodząca zima byłą oczekiwaniem czy pszczółki przeżyją,  a jednocześnie czytaniem wszelkich opracowań pszczelarskich jakie tylko wpadły mi w ręce.
Pierwszy wiosenny oblot i ulga, wszystkie rodziny przeżyły i były w doskonałej formie. Pod koniec maja wykręciłem pierwszy raz miód który do dziś uważam za ulubiony- miód mniszkowy.  CDN


Komentarze